niedziela, 15 marca 2015

UWAGA, WAŻNE!

Uwaga, to dość ważne.
Na tym blogu... Robię sobie przerwę.
Odzyskałam swoje stare dwa blogi, jeden na razie zostawiam sam sobie, ale drugiego zaczęłam prowadzić.
Chciałabym, abyście uszanowali moją decyzję ♥

DODAŁAM CHAPTER 007: En Esta Historia Todo Esta Al Reves


WASZA SYNTH ANUNCACIÓN ♥

wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 2: Nie udało

Rozdział dedykuję Vivaa ;*

***
        Diego siedział zszokowany na kanapie, nie zauważając Włoszki, która wychodzi z walizkami. O co jej chodzi?, myślał. Postanowił zadzwonić do Leóna, żeby mu się wyżalić, lecz jak na złość nie odbierał. No i co tu zrobić, Hernandez wiedział, że Fede właśnie oświadcza się Lu, i nie ma czasu dzisiaj.No cóż, musiał spędzić czas w samotności, ze swoimi żelkami i telewizorem, wylegując się na kanapie.

***
        - Federico, gdzie ty mnie prowadzisz? - Ciągle pytała blondynka swojego chłopaka. On tylko coś mamrotał pod nosem, rozmawiając z Dylanem przez telefon. No tak, on i jego brat wiecznie zapracowani. Ach, to życie. O'Brien wreszcie wyłączył się, i postawił mnie na nogach. Miałam na oczach przewiązaną chustkę, więc nie widziałam nic. Poczułam, że chustka upada. Ujrzałam plażę, a na niej pięknie udekorowany stolik. Przymknęłam oczy ze wzruszenia. Rzuciłam się mu na szyję.  Podprowadził mnie pod stolik i kazał usiąść. Raz kozie śmierć, pomyślał. Uklęknął, gdy nagle zalała ich fala wody, a Ferro uciekła. Nie udało się.

***
       Gdy León razem z Diego pojechał na siłownię następnego dnia, dziewczyna postanowiła odwiedzić swoich rodziców - Christinę Castillo, światowej sławy prawniczkę oraz Damiena Castillo, właściciela firmy Castillo Enterprises Inc., a następnie pójść do swojego przyjaciela, Dylana. Zgodnie z planem ruszyłam do domu moich rodzicieli. Już chciałąm zapukać, gdy usłyszałam krzyki mamy, taty i... Dylana? Postanowiłam ich podsłuchać.
- Christino, Damienie, ona nie może się o tym dowiedzieć! To jej zrujnuje życie! Za dwa dni bierze śub! To chyba za późno na wyjawienie jej prawdy. - Mówi O'Brien, a mi się dziwnie robi. O co chodzi?
- Dylanik - Aha? - ma rację, nie można jej wyjawić prawdy o tym, że Dylan i Federico to jej rodzeni bracia, nie zrujnuje jej ślubu. - Mówi moja mama, a mi łamie się serce. To prawda, Dylan i Federico są do mnie podobni, i o rok młodsi, ale no, jak to możliwe? Wparowałam do środka z krzykiem:
- Nie udało wam się pierwsze dziecko, więc zrobiliście sobie kolejne, i nawet nie raczyliście mi powiedzieć?! Nie nawidzę was! 
       Łzy lecą po moich policzkach ciurkiem. Nie nawidzę ich!

~,~
Takim akcentem kończymy dwójeczkę :D
Dziękuję za aż tyle komów pod jedynką :o Naprawdę się nie spodziewałam! xD 
Rozdział dedykowany Vivie, ale ten sukces zawdzięczam większości osób z tego bloga <3
Tsa, w środku Vilu zmieniłam na pierwszoosobową, bo mi wygodniej, a nie chciało mi się poprawiać całego rozdziału. 
Nie długo ukaże się zakładka o bohaterach, zaaktualizowana, na razie jest w budowie. 
Rozdziały nie wiem ile na tydzień się będą ukazywały, ale nie wykluczam opcji, że kiedyś ustawię  jeden na tydzień... :( Teraz masa wkuwania, bo za trzy tygodnie test! :D

Pozdrawia zmęczona matematyką, Synth. ♥

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 1: Trzy godziny

Rozdział dedykowany Julson :)

***
        Violetta obudziła się w piękny, sierpniowy poranek o równej dziewiątej. Chciała przytulić swojego narzeczonego, jednak trafiła w pustą poduszkę. Zdziwiona przetarła oczy. Usiadła. Oparła łokcie na poduszce i myślała, gdzie jest León. Po około dwóch minutach do pokoju cichutko wszedł Verdas, tak cicho, że nawet Castillo go nie usłyszała. Usiadł obok niej i szepnął do ucha, Śniadanie do łóżka dla mojej księżniczki, a ta nagle się ocknęła. Chwyciła do swojej chudej ręki talerz z pięcioma naleśnikami.
        - Ja tyle nie zjem. - Zaprzeczyła. Szatyn pokiwał głową ze śmiechem.
- Przecież zawsze mogę ci pomóc! - Powiedział zielonooki i zaczął zajadać się naleśnikami. Przez chwilę zapomniał o szatynce, i zjadł cztery z pięciu naleśników.
- Ej! Teraz to mi nie starczy. Foch forever! - Krzyknęła "fochnięta".
- Oj no skarbie, nie fochaj się. Co mam zrobić, abyś się odfochała? - Pytał przejęty, a ona lekko śmiała się pod nosem, aby nie słyszał. Odwróciła się plecami nadal udając foszka. Chłopak odwrócił ją gwałtownie i wpił się w jej usta. Oderwali się od siebie po trzech minutach.
- Wystarczy? - Spytał
        - Pewnie. Kocham Cię.

***
        Blondynka chodziła zdenerwowana po pokoju. Była dopiero dziesiąta, a ona była umówiona na spotkanie z Włochem na dziewiętnastą. Nie zdążę!, myślała. Każdy inny pomyślałby, że dziewięć godzin to bardzo dużo czasu, jednak dla Ferro było to bardzo mało, za mało. Musiała w końcu pójść do kosmetyczki, na manicure i pedicure, pójść do fryzjera, pojechać na zakupy po odpowiednią sukienkę, to pochłania dużo czasu. Nagle jednak Ludmiła przypomniała sobie o wczoraj zakupionej sukience od Chanel. Wolnym krokiem podeszła do szafy i otwarła ją. Wyciągnęła z niej żółtą, asymetryczną sukienkę. Jeszcze buty. Z szafki niżej wyjęła żółte szpilki. Wszystko idealnie się komponowało. Wybrała jeszcze diamentowe kolczyki i cały zestaw odłożyła do łazienki. Wybieranie stroju zajęło jej godzinę. Wzięła godzinny prysznic, aby umyć każdy skrawek ciała. Zaczęła układać fryzurę. Pomyślała o tym, jaką fryzurę zrobić. Po krótkiej chwili wybrała koka z diamentowymi wsuwkami. Po około dwóch godzinach fryzura była gotowa. Pomalowała sobie paznokcie u dłoni na blado żółty kolor, a te u stóp na bardziej neonowy. Całe pomalowanie i wyschnięcie zajęło jej godzinę. Zostały Ci trzy godziny. Dziewczyna ubrała na chwilę zwykły dres i poszła zjeść obiad, w końcu była już piętnasta. Ugotowała sobie spaghetti i je zjadła. Zajęło jej to półtorej godziny. Dziewczyna pobiegła krętymi schodami w górę i już po chwili ponownie znajdowała się w łazience. Ściągnęła dotychczasowe ubrania. Założyła bieliznę, a na to wcześniej przygotowany zestaw. Wyglądała przepięknie. Zostało jej pół godziny, więc postanowiła wybrać torebkę - postawiła na złotą portmonetkę, do której włoży telefon i pieniądze. Po pół godzinie przyszedł Włoch i pojechali samochodem Federico do niespodzianki, specjalnie przygotowanej dla niej.

***
         Diego siedział przed telewizorem, zajadając się żelkami. Nagle po schodach zbiegła Francesca, zapłakana Francesca.
- Kochanie, Franiu, co się stało? - Spytał przejęty.
- Nie Franiusiuj mi tu! To KONIEC! 

~.~
No poprostu musiałam dać ten krótki wątek z Diecescą, inaczej bym się załamała. :D
Zua ja :D Vilu udaje foszka, Lu się szykuje na randkę, a Fran zrywa z Diego. Czego? Tego dowiecie się niedługo. :*

Synth :* 

piątek, 6 marca 2015

Prolog

Violetta:

Właśnie siedzę w samolocie do Buenos Aires. Wracam tam po wakacjach, z wielką radością - już za dwa dni mój ślub z Leónem! Nigdy nie sądziłam, że to właśnie On, ten najbardziej rozrywkowy facet, najbardziej przystojny chłopak w mieście, zostanie moim chłopakiem, narzeczonym a za niedługo mężem. Bardzo się cieszę z naszego szczęścia.




Ludmiła:
Już niedługo ślub Leónetty. Nie mogę się doczekać! Razem z Federico i Diecescą wybieraliśmy przed chwilą miejsce na ich miesiąc miodowy. Zgodnie wybraliśmy Wyspy Owcze, tam jeszcze nie byli. León i Violetta są stałymi podróżnikami, jednak teraz chcą się usidlić w Buenos. Jestem ciekawa, kiedy Fede mi się oświadczy...





Takie tam krótkie coś, co trochę wprowadzi xDDD
Jak się czujecie? Ja się mega jaram, dostałam 5 z matmy ze zadania domowego, wszystko dobrze *-*
Wiem, któciutkie, ale nie mam weny, męczę się, nie wiem kiedy next.

środa, 4 marca 2015

'Amigasa hasta el final' czyli wyjaśnienia.

Wyjaśnienia ze strony Synth:
No więc, słuchając sobie "Abrazame y veras" i śmiejąc się z Leóna i Germana (tak tak, dobrze teściu xdd) oraz mając w głowie 'Crecimos Juntos', wpadłam na nowy pomysł na historię. Może wyda wam się dość oklepany, ale ja kocham taką Leónettę :) Jaką? Dowiecie się niedługo, czytając Prolog :DDD

Pozostawiam z nutką tajemniczości, Synth.
"Więc... ♥"